19 lutego 2013

Rozdział VII

7.
  - Caroline – szepnęłam – Caroline!
  - Co? Co jest? - podniosła się pospiesznie i od razu tego pożałowała, bo złapała się za głowę
jęcząc i masując sobie skronie – Moja głowa!
  - Ciszej – skarciłam ją – Chyba wczoraj przegięliśmy....
  - Nins? - wymamrotał Chris.
  - O, żyjesz. Miło. Wstawajcie, trzeba tu posprzątać – powiedziałam i zaczęłam kaszleć.
  - My się tym zajmiemy, N – stwierdziła Ollie – Jesteś przemęczona od tego kaszlu.
  - Chyba od tej wczorajszej tequili – burknęłam – Jak mogłam być taka głupia? Przecież wiedziałam, że po pierwsze my nie znamy umiaru, a po drugie jestem chora jak pies!
  - Hej, każdy z nas tego potrzebował – wyszeptał Chris, podnosząc się z kanapy.
Kiedy moi goście próbowali dojść do siebie, ja powlokłam się do kuchni i wstawiłam wodę na kawę. Kofeina. Tego mi właśnie trzeba. Nam. Kiedy otworzyłam górną szafkę nad blatem, rozległ się dzwonek mojego telefonu. Pobiegłam szybko do salonu, gdzie zastałam przyjaciół w tej samej pozycji, co poprzednio.
  - Wyyyyycisz go! - cichy głos Care rozkazał mi, machając ręką.
  - Już odbieram. Halo?
  - Cześć, Mała.
  - Trevor? - zapytałam zdziwiona i napotkałam pytające spojrzenie mojej przyjaciółki – Co chcesz?
  - Ładne mi powitanie. Coś słabo brzmisz, wszystko w porządku?
  - Nie owijaj w bawełnę, tylko gadaj co znowu.
  - Chciałem ci tylko oznajmić, żebyś wstawiła wodę na herbatę, albo coś i najlepiej otworzyła mi teraz 
     drzwi – powiedział i zadzwonił do drzwi frontowych.
Stałam sparaliżowana, kiedy Trevor dobijał się do mojego domu.
  - Otworzę – odparłam cicho i poszłam.
  - Witaj, Nin... Co ci się stało?
  - Mi? Jestem chora po twoim cholernym spacerze! Czego tutaj szukasz?
  - Nie chodzi mi o chorobę, tylko o to jak wyglądasz. Czyżbyś wczoraj pobalowała?
  - Nie twój zakichany interes. Potrzebujesz czegoś?
  - Może zaprosisz mnie do środka?
  - Może jednak nie – powiedziałam i chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem.
  - Nie tak prędko. Czy dla każdego jesteś taka niemiła?
  - Tylko i wyłącznie dla nieproszonych gości – odparłam, wymuszając uśmiech.
  - Kto to? - krzyknął z wnętrza domu Chris.
  - Nikt ważny! Zaraz przyjdę! - jednak nim zdążyłam cokolwiek dodać, Chris pojawił się
przed drzwiami, otwierając szeroko oczy i patrząc to na mnie, to na Trevora.
  - Cześć, jestem Trevor, ale to chyba już wiesz?
  - Niestety, czego chcesz od Niny?
  - Nie twój interes, Bishop. Spadaj, rozmawiamy.
  - Nie – powstrzymałam go – Nie idź nigdzie. Trevor, jak wpuszczę cię do domu, dasz mi święty spokój?
  - Rozważę to – powiedział i wpakował się do mojego mieszkania. Zrezygnowana zamknęłam
drzwi i poszłam za nim do salonu.
  - Wow! Imprezka i ja nie byłem zaproszony?
  - Trevor! - krzyknęła Caroline – Cześć! Nie wiedziałam, że wpadniesz!
  - A my się znamy? - zapytał zaskoczony – Chyba nie dość dobrze, bym pamiętał twoje imię, więc nie zawracaj mi tym głowy, Śliczna.
  - Nazywam się Caroline – brnęła dalej dziewczyna – Chodzimy razem na zajęcia z historii!
  - Może, nie pamiętam. Nieważne – warknął Trevor do Care zupełnie jak do mnie, pierwszego
dnia jego pobytu w szkole. Caroline nie mogła się otrząsnąć, a Olivia tylko kręciła głową i dalej sprzątała. Care była w totalnym szoku. Nigdy żaden facet jej nie odrzucił, a już na pewno nie powiedział jej, że go nie interesuje. Cios dla ego, nie ma wątpliwości.
Kiedy i ja zabrałam się za sprzątanie, a Chris w tym czasie wynosił śmieci przez tylne drzwi w kuchni, Trevor podszedł do mnie i szepnął na ucho, abym poszła za nim do kuchni. Bez wahania (dlaczego nawet nie udawałam, że nie chce mi się iść?!) wstałam i poczłapałam się za nim. Wszedłszy do kuchni, Trevor zamknął drzwi i odetchnął z ulgą.
  - Nie lubię twojej koleżanki.
  - Fajnie, a co mnie to obchodzi? Po co miałam tu z tobą przyjść? - udałam obojętną.
  - Chciałem się zapytać na osobności czy pójdziemy gdzieś dzisiaj razem. Wieczorem?
  - Słucham? Nie ma mowy!
  - Przecież ostatni wspólny wypad, przeżyłaś bez szwanku.
  - To nie znaczy, że chcę się z tobą umówić.
  - Zwykły przyjacielski wypad.
  - Ja... - zaczęłam i postanowiłam skłamać – Zależy czy Chris się zgodzi.
  - A co on ma do tego?
W tym momencie Chris wszedł do kuchni, patrząc na nas sceptycznie.
  - Bo... Ja... Chris jest moim chłopakiem i wątpię, żeby się zgodził, abym wyszła z innym – palnęłam.
  - Serio? - wydawał się tym faktem szczerze zaskoczony – Nie wiedziałem. Szczęścia i takie tam. Mimo to, moja propozycja jest nadal aktualna, Milady.
  - Nie zwracaj się tak do niej – warknął „mój chłopak” - Nigdzie z tobą nie wyjdzie, nie dopóki jest ze mną – powiedział, obejmując mnie. Ulżyło mi.
  - Nie ma problemu. To ja spadam, nara.
  - Cześć – szepnęłam i po tym jak Nowy wyszedł, odsunęłam się od Chrisa.
  - Przepraszam – bąknęłam – Próbowałam coś wymyślić na poczekaniu, a nic innego mi do głowy nie przyszło. Wybacz.
  - Nie ma sprawy, nie przejmuj się.
  - Dzięki. Hej, a może wyjdziemy gdzieś razem? - zaproponowałam.
  - Nins, wybacz, ale dzisiaj wychodzę z chłopakami.
  - Jasne, no tak. Chodźmy dokończyć sprzątanie – powiedziałam i wyszłam z kuchni trochę
urażona. Myślałam, że dla mnie zawsze ma czas. Bez przesady. Przecież nie może dla mnie rzucać wszystkiego innego. Muszę sobie po prostu wymyślić ciekawe zajęcie na dzisiejszy wieczór. Mogę sobie przecież włączyć jakiś ciekawy film na DVD i obejrzeć go z kubkiem kakao i popcornem. Dobry plan, który najprawdopodobniej zrealizuję.
  - Nins, umówiłam się – walnęła znikąd Caroline.
  - Co? Z kim?! Mów szybko! Ładny? W co gra? Jakie ma oczy? Ładnie zbudowany?
  - Z Guy'em... - wyszeptała.
Zatkało mnie i kompletnie nie miałam pojęcia co jej powiedzieć.
  - Będziesz tego żałować, Care. Nie zauważyłaś, że on zawsze wraca do ciebie z podkulonym ogonem? Cholera, dziewczyno ogarnij się!
  - Nino, od ciebie akurat oczekiwałam wsparcia!
  - Wsparciem mogłam być przy pierwszym razie, drugim, ale nie dwudziestym! Care on cię wykorzystuje!
  - Nie! Nic takiego nie robi, a ja go kocham. Najwyraźniej przeliczyłam się co do ciebie, wychodzę. Ollie?
  - Jasne, idę. Przepraszam za nią, Nins. Też jej to wbijam do głowy, ale nic z tego.
  - Wiem, Ollie. Dzięki.
  - Do zobaczenia.
  - Na razie.
Dziewczyny wyszły, a ja zauważyłam, że i Chris się do tego zbiera.
  - Idź, dokończę.
  - Dzięki, Nins.
I wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i westchnęłam. Już miałam się zabierać za wycieranie podłogi, kiedy usłyszałam za sobą:
  - Potrzebujesz dodatkowej pary rąk do sprzątania?
  - Trevor? Co ty tu do cholery robisz?
  - Stwierdziłem, że pomogę.
  - Ale ja nie potrzebuję pomocy, już kończę.
  - Może jednak – powiedział i przybliżył się do mnie i złapał w talii.
  - Odwal się ode mnie, dupku! - wyrwałam się.
  - Niegrzeczna dziewczynka, każda chciałaby być na twoim miejscu.
  - Na jakim? Na tym, że mam prześladowce, który nie umie utrzymać łap przy sobie? Czego mają mi zazdrościć? Odpieprz się w końcu ode mnie! - wrzasnęłam.
Plask. Poczułam silną rękę na policzku i odruchowo złapałam się za niego. Uderzył mnie. Chłopak. Uderzył mnie tak, że aż się obróciłam. Stałam do niego tyłem i trzymałam się za piekącą część twarzy. Poczułam, że z wargi leci mi krew i szybko otarłam ją wierzchem dłoni. Odwróciłam się.
  - Wynoś się stąd! - krzyknęłam z płaczem.
  - Nina! Przepraszam! Nie wiem co we mnie wstąpiło! Przepraszam! - błagał.
  - Wynoś się, albo zadzwonię na policję!
Wyszedł, nie spojrzawszy na mnie. Osunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać. Nie zadzwonię ani do Chrisa, ani do Caroline. Zostałam sama, a gorzej już być nie mogło.
Zapłakana skończyłam sprzątanie i weszłam po schodach do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam zanosić się płaczem. Bolało. Dlaczego on mnie spoliczkował? Wyzwałam go, ale sam sobie na to zasłużył! Nie mogę w to uwierzyć.
Rozmyślając na tym w łóżku pełnym chusteczek, odpłynęłam w niebyt. 

1 komentarz:

  1. O kobieto, rozkręcasz się. ! Czeeekam na next. ! ;* Jakbyś mogła informuj na gadu. ;p Buziaki Werka. ;* ;)

    OdpowiedzUsuń